To Pasio. Wygląda groźnie, ale to najłagodniejszy kot na świecie. Kilka lat temu był bezdomnym, błąkającym się w mojej dzielnicy niczyim kotem. Głodnym, chudym i chorym. Wszyscy mówili na niego Paskudnik, był brzydki i często w różnego rodzaju ranach i strupach. Czasem ktoś zostawił mu miskę z jedzeniem w ogrodzie i to tyle...
I tak trafił do mnie. Wyleczyłam, odchuchałam, przytuliłam. Pskudnik został Pasiem, moim Pasiem i ma wreszcie swój dom, o którym być chyba marzył marznąc w zimie pod samochodami. Ma krzywy ogon, poszarpane ucho, bielmo na oczku, nikt nie wie ile ma lat. Jest kochanym, ciepłym, dobrym kocurem o wielkim serduchu i bardzo łagodnym charakterze. Może troszkę przytył, ale Pasio tak ochoczo nadrabiał lata głodu i bezdomności, że ciałka przybyło może zbyt dużo, popracujemy nad dietą.
Jest po prostu piękny, no przecież widać...