Myszę przygarnęliśmy 3,5 roku temu, była małym schorowanym kociakiem. Przy nas szybko stanęła na nogi i teraz jest zdrowiutkim kotem. Jest tak fajna, że przekonała mojego męża-psiarza do kotów. Uroku dodają jej 3 bure włoski na czole. Czasem wariuje i zastanawiam się nad wezwaniem egzorcysty (patrz zdjęcie), ale zawsze uspokaja mnie swoim milusińskim charakterem.