Uważam , że mój kot jest najfajniejszy w Polsce , bo ma swoją bardzo ciekawą historię ...
Podczas wakacji na Mazurach wieczorem przybłąkał się do naszej chatki wypoczynkowej mały szarobury , zielonooki kotek . Podszedł do mnie , ocierał się o moje nogi prosząc o jedzenie , po czym dałam mu kawałek szynki . Polizał mnie po ręce i nagle wbiegł do domku . Zaczął chodzić po wszystkich pokojach (jakby zwiedzał). Usiadłam na krześle , mały , słodziutki kociak wskoczył mi na kolana i zaczął mruczeć . Rodzice pozolili , żeby został na noc . Spał ze mną i głośno mruczał. Następnego dnia biegał po podwórku i bawił się ze mną , nieodstępując mnie na krok .Niestety nastąpił dzień wyjazdu.. Ciągle zastanawiałam się co z nim zrobimy i bałam się , że będzie musiał zostać . Nagle przyszła moja mama i zdecydowała ze zabieramy go do domu . Bardzo się ucieszyłam , po czym wsiedliśmy z kotkiem do auta . Przez całą drogę głośno miauczał oswajając się z sytuacją . Teraz mieszka z nami i ma się bardzo dobrze . Lubi wychodzić na dwór oraz skakać na klamkę . Postanowiliśmy nazwać go Plaster , ponieważ się do nas przykleił :)