Nasza Lusia jest jedyna w swoim rodzaju :)
Naszą koteczkę zaadoptowaliśmy, bo jakiś zły człowiek wyrzucił ją z domu. Krystynka jest największym miziakiem na świecie, kochającym i i mądrym. Każdego ranka budzi nas , przytulając się do do policzka. Kocha wszystkich ludzi, nigdy nie wyciągnęła pazurków. Bez naszej koteczki życie nie byłoby takie samo.
Bo to najłagodniejszy olbrzym jakiego znamy.
Gruby jest już starym kotkiem, ale zawsze potrafi zaskoczyć. Znalazłam go w lesie, w którym zostawił go jakoś zły człowiek. Bardzo lubi jeść, spać i mruczy głośniej niż radziecki traktor.
Matylda jest najlepszym i najładniejszym kotem na świecie. Przychodzi i" się pyta" czy może usiąść na kolanach, jak dostaje zgodę to wskakuje. Jest największą kocią "blacharą samochodową". Bardzo lubi spać w łóżku, ale mięciutkim krzesłem też nie pogardzi.
Mam na imię Tymek ,mój Pan zabrał mnie z złego domu gdzie byłem źle traktowany.A teraz mam super jak nigdy wcześniej.Lubie być w centrum uwagi i głaskany przez swojego Pana , dzień spędzam na zabawach z moją psią koleżanka
Miał miał wszystkim, Nazywam się Totoro. Moi opiekunowie tj. Grisha i Aga nazwali mnie tak ponieważ naoglądali się japońskiego anime "Mój sąsiad Totoro". A przypadkowo spotkani ludzie wołają na mnie Tygrysek z powodu mojego pyszczka. Jestem młodym kocurkiem ale rosnę szybko i wkrótce stanę się dorosły (mam nadzieję że przypadną mi wszystkie przywileje z tym związane). Moje pierwsze miesiące życia nie były takie słodkie jak moich kuzynów "hodowlaków". Żyłem na śmietniku i troszkę chorowałem, ale los się do mnie uśmiechnął i teraz jestem szczęśliwy. Jestem bardzo ciekawski i wszędzie wcisnę swój nosek. Bardzo lubię zabawy. Mam bzika na punkcie rachunków z kasy fiskalnej; ich szelest pochłania moją uwagę bez reszty. Lubię wtedy jak Grisha gniecie go na kształt piłeczki i rzuca ją w różne miejsca a ja biegnę po nią i przynoszę w pyszczku. Tak, pomimo tego że nie jestem psem to aportuję i lubię to bardzo. Mam też bzika na punkcie artykułów spożywczych zapakowanych w szeleszczącą folię. Ostatnio wszedłem do szafki i porozrywałem zapakowany makaron hi hi... Na szczęście skończyło się na rozmowie pouczającej. A propo rozmowy to ja raczej nie miałcze jak kot, np jak jestem głodny to wydaję dźwięki podobne do krakania wrony a jak chcę wyjść z domu to głośno wołam aałłuuuuu jak wilk w czasie pełni. Muszę jeszcze dodać że wstaję wcześnie rano ok 6:00 i od razu czuję że przydałoby się coś przekąsić. Moi domownicy zazwyczaj jeszcze śpią więc musiałem znaleźć na nich sposób. A robię to tak: biorę długi rozbieg i z wielkim impetem wskakuję na plecy śpiącego Grishy lub śpiącej Agi. Może wam się wydawać że to nic takiego ale po kilku razach te moje 5 kg osiągają zamierzony efekt. Mam też na nich sposób gdy siedzą przy stole pracując na komputerze podczas gdy ja mam ochotę się pobawić. Wtedy podchodzę dyskretnie od tyłu i w odpowiednim momencie wskakuję na plecy i zawieszam się skromnie pazurkami. Wtedy najczęściej słyszę ....Aaaaaałłłłłć q...wa..... No i w tym przypadku też osiągam zamieżony cel. Wtedy bawimy się w ganianego: oni mnie gonią a ja biegam i chowam się w ulubione kryjówki. Ogólnie moje dni wypełnione są zabawą i ciekawymi wycieczkami po okolicy. Natomiast nudzi mi się trochę gdy muszę czekać na moich opiekunów aż wrócą z pracy. Wtedy skaczę trochę z szafki na szafkę, siedzę przez jakiś czas na parapecie i obserwuję ptaki a na oku szczególnie mam sroki. Skłamałbym jakbym powiedział że nie ucinam sobie przyjemnej drzemki w ciepłym zakątku. Gdy ziomki wracają z pracy to słyszę ich kroki i biegnę pod drzwi. A gdy drzwi się otwierają to wbiegam do przedsionka i zaczynam robić fikołki oraz obracać się z boku na bok głośno przy tym mrucząc. Grisha i Aga bardzo się wtedy cieszą, biorą mnie na ręce i noszą jak króla. W tym momencie muszę oderwać łapki od klawiatury bo idzie micha z ulubionym jedzonkiem więc rozumiecie. Z tego miejsca chciałbym pozdrowić całą ekipę radia (a zwłaszcza tą którą będzie podejmować decyzję w tym konkursie) oraz wszystkie koty w całej galaktyce. Cześć, miał miał....
Barman jest znajdą wraz z jego rodzeństwem. Mieli po kilka dni.Mimo, że jestem uczulona one i tak zamieszkały w domu. Jego i inne moje zwierzaki stawiam na pierwszym miejscu. One uczą miłości i szacunku.