Kotka Frotka
Malutka nieszczęścia kupka
Z oczami jak pinezki,
W nich całe morza strachu
I bardzo mokre łezki.
Czy to szop pracz, czy morska świnka
A może kocia, mała dziewczynka?
Z brudnym futerkiem i brudnym noskiem,
I stadem pcheł pod każdym włoskiem.
Nie chcą jej ludzie,
bo w nocy biega zamiast spać cicho,
to drapie regał.
Więc ogłoszenie dają na stronę.
Kto zechce kłębek z puszystym ogonem?
Takich biedaków czarnych i rudych,
i w łatki białe, duże i małe,
i pręgowanych, i… bez ogona jest cała masa,
taka to strona.
A każde cztery futrzane łapki
noc w noc śnią o tym, że w dwie swe ręce
weźmie je człowiek, by dać im serce.
Tak też się stało, z samego rana
na w ogłoszeniu daną komórkę
zadzwonił ktoś: chcę burą kulkę.
I już wieczorem mały kłębuszek
usłyszał słowa: moja pięknotko – ty będziesz Frotką!
Bo tak jak gumki z tkaniny frotte,
które dziewczęce spinają kitki,
tak ty mój kotku masz piękne futro,
jak wełna w motku.
Nazajutrz Frotkę obejrzał doktor. Przegonił pchełki.
Pokręcił nosem, bo kotek chudy.
Zalecił karmę i rzekł, że Frotka
ma takie futro po swoich przodkach.
W lasach w Norwegii, dalekim kraju
żyją kocury, co takie mają.
I z tak daleka znalazła Frotka swego człowieka.
I rośnie zdrowa, coraz piękniejsza,
a przy tym baaardzo dla człeka miła,
bo taka właśnie w miłości siła.